Barcelona
Sagrada Familia

Barcelona
Sagrada Familia

Barcelona
Sagrada Familia

Barcelona
Sagrada Familia

Barcelona
Casa de les Punxes

Barcelona
Gaudi - Casa Mila. La Pedrera

Barcelona
Gaudi - Casa Batlló

Barcelona
Gaudi - Casa Batlló

Barcelona
...kwiaciarki zbierają podpisy...

Barcelona
Port jachtowy

Barcelona
Bierzemy sobie paellę z owocami morza i wołowinę z grilla...

Barcelona
Tango...

Barcelona
Dzielnica Gotycka

Barcelona
... breakdance ...

napisała : Ela Piskorska
listopad 2013

Barcelona listopad 2013

Przewodnik Pascala po Barcelonie, określa miasto jako “olśniewające” wskazując, że jest to najlepiej prosperujący ośrodek handlowy Hiszpanii oraz miasto mające wyrafinowaną kulturę, przewyższającą osiągnięcia reszty kraju. W czasie kilkudniowego pobytu, możemy pozytywnie zweryfikować tylko wygląd miasta oraz dodać od siebie wiele dobrego o lokalnej kuchni.

Polecieliśmy tanimi liniami Ryanair. Jako jedyny plus tej linii należy wymienić ceny biletów (równowartość kuszetki na pociąg pośpieszny Warszawa – Zakopane). Cała reszta (zwłaszcza organizacja lotu) to traktowanie pasażerów jako zło konieczne i okazywanie tego przez obsługę, jako zachowanie naturalne i należne pasażerom.

Kiedy już do Barcelony dotarliśmy, wszystko zaczęło nabierać kolorów. Wygodnym autobusem dojechaliśmy na plac Catalunya, przesiedliśmy się w metro i za kilka minut byliśmy w hostelu. Hostel St Jordi Sagrada Familia był najczystszym hostelem jaki kiedykolwiek widziałam. Ulokowano nas samych w 4 osobowym pokoju stanowiącym część apartamentu w którym był: salonik z kanapą, TV i spory balkon, ponadto kuchnia z pełnym wyposażeniem i dwie łazienki, a wszystko za 10 euro za noc od osoby.

Sympatyczna obsługa w recepcji dała nam mapki okolicy i poleciła najlepsze miejsca na wieczorne wyjście.

Chociaż hostel znajduje się w typowej dzielnicy mieszkaniowej, to ilość barów i kawiarni w okolicy jest ogromna. Cały wieczór spędzamy w ogródku pobliskiego baru, smakując piwo (wytwarzane w fabryce blisko hostelu gdzie mieszkamy) oraz miejscowe przystawki tzw. tapas. Oglądamy przy tym mieszkańców, którzy wieczorem wyszli spotkać się ze znajomymi.

09 listopada

Pierwszy pełny dzień w Barcelonie powitał nas jaskrawym słońcem i bezchmurnym niebem.

Dzień zaczynamy od kawy w ulicznej kawiarni. Muszę przyznać, że w Barcelonie potrafią zrobić dobrą kawę dla zwykłego turysty.

Zwiedzanie miasta postanawiamy zacząć od kościoła Sagrada Familia, który znajduje się zaledwie kilka przecznic od naszego hostelu. Postanawiamy sobie, że będziemy wszędzie chodzić pieszo, aby lepiej poznać miasto.

Po dotarciu do kościoła, pierwsze co się rzuca w oczy to długa kolejka do kas biletowych. Jaka radość, że mamy bilety kupione przez Internet! Do wyznaczonej godziny wejścia mamy trochę czasu, więc obchodzimy cały kościół, wrażenia niesamowite. Na temat tego, co pozostawił po sobie Gaudi w tym kościele, pewnie napisano wiele tomów. Faktem jest, że jego praca robi ogromne wrażenie, natomiast dobudówki niekoniecznie.

Wnętrze kościoła raczej mnie rozczarowało, poza witrażami nie widziałam niczego co zapamiętałabym na dłużej. Po wyjściu raz jeszcze oglądamy, tym razem szczegółowo, zdobienia ścian zewnętrznych fasady wschodniej, zaplanowane przez Gaudiego. Całość przedstawia Boże Narodzenie, ilość rzeźb i dekoracji przytłacza, jednakże w rozmieszczeniu poszczególnych rzeźb i ich ekspresji widać zamierzenia projektanta.

Aby dojść do Passeig Gracia przechodzimy aleją Diagonal oglądając po drodze dwie niezwykłe budowle: Palau Macaya i Casa de les Punxes oraz znajdujący się na uboczu Palau Quadras. Wszystkie budowle doskonale utrzymane, widoczna też jest troska o właściwe zabezpieczenie detali architektonicznych.

Aleja którą teraz idziemy w stronę placu Catalunya to Passeig Gracia, jedna z ciekawszych i chyba droższych ulic w Barcelonie (sądząc po markowych sklepach, jakie się tutaj znajdują).

Pierwszy przystanek robimy przy Casa Mila, ta niezwykła budowla Gaudiego zwana również La Perdera - czyli kamieniołom, uznawana jest za budowlę secesyjną. Jak poprzednio zachwyciła mnie artystyczna robota kowala (te wspaniałe balkony!).

Ten dzień to podziwianie niezwykłej architektury, oglądamy kolejno Casa Leo Morera a następnie słynną Casa Batllo Gaudiego. Według mojego męża to najpiękniejsza z budowli Gaudiego. Przed kamienicą nieustający tłum turystów z aparatami fotograficznymi, i kamerami. Osobiście żałuję, że nie wzięłam ze sobą lornetki, gdyż szczegóły zdobień oglądane z bliska są dużo ciekawsze.

Przy skrzyżowaniu z ulicą Gran Via oglądamy fontanny, które widzieliśmy kolorowo podświetlone wczoraj wieczorem.

W podziemiach na placu Catalunya, mieści się wielka informacja turystyczna skąd biorę mapkę miasta. Teraz przed nami najbardziej znana ulica miasta la Rambla.

Cała ulica to ciąg sklepów, kawiarni i restauracji z deptakiem pośrodku dla turystów. Piękne są zwłaszcza platany posadzone tu w wielkiej liczbie i stwarzające atmosferę nadmorskiego deptaku. Na początku ulicy, pozostałości po dawnym targu ptaków, na szczęście obecnie jest to tylko kilka sklepów z ptakami. Wokół kamienice i pałace z których każdy wart jest szczegółowego obejrzenia.

Skręcamy na pobliski bazar gdzie kupujemy zestaw świeżych owoców i tak jak setki innych turystów, zjadamy je na miejscu. Na środku deptaku dla turystów kwiaciarki zbierają podpisy pod listami protestacyjnymi do urzędu miasta. Z informacji wynika, że wkrótce zostaną z tego miejsca usunięte. Wielka szkoda bo zapach świeżych kwiatów w tym miejscu jest bardzo przyjemny. Za operą skręcamy w boczną uliczkę aby zobaczyć Palau Guell, moją ulubioną budowlę Gaudiego. Tak jak poprzednio zachwyca elegancją i proporcjami.

Pod pomnikiem Kolumba, robimy krótką przerwę i postanawiamy obejrzeć port jachtowy. Akurat mogliśmy obserwować otwieranie ruchomego mostu. Obchodzimy dawne doki w poszukiwaniu niedrogiej restauracji, ale ceny tutaj są nie do zaakceptowania. Na zjedzenie obiadu decydujemy się po dojściu do Barcelonety.

Bierzemy sobie paellę z owocami morza i wołowinę z grilla, kelner przynosi lokalne przystawki i miejscowe piwo. Jedzenie smaczne ale rachunek zdecydowanie za wysoki, postanawiamy sobie, że drugiego dnia poszukamy innej restauracji.

Wracamy pieszo do stacji metra przy placu Catalunya, bo chcę zobaczyć dzielnicę gotycką, która dla mnie jest największą atrakcją Barcelony.

Cała dzielnica gotycka jest piękna bo jest autentyczna, wąskie wybrukowane i kręte uliczki są ciemne nawet w słoneczny dzień i mają swoisty klimat. Włóczymy się tym labiryntem uliczek i placyków aż docieramy przed katedrę. Dziś jest sobota, tłum turystów a na placu przed katedrą para tancerzy tańczy tango, wspaniałe zakończenie tego niezwykłego dnia.

Wieczorem robimy obchód pobliskich barów i kawiarenek, na koniec kupujemy wino Jerez, które miło wspominam z poprzednich wyjazdów do Hiszpanii i stwierdzam, że jest równie dobre jak dawniej.

Barcelona
Sagrada Familia

Barcelona
Sagrada Familia

Barcelona
Sagrada Familia

Barcelona
Sagrada Familia

Barcelona
Ulica w Barcelonie

Barcelona
Barcelona

Barcelona
Na jednym z placów...

Barcelona
Plac przy Dzielnicy Gotyckiej

Barcelona
Lew

Barcelona
Pomnik Kolumba

Barcelona
Kolejka linowa, którą nie dane nam było podróżować

Barcelona
W porcie

Barcelona
Dzielnica Gotycka

Barcelona
Dzielnica Gotycka