Karnataka
Szczęśliwie jest podany numer pociągu


Karnataka
W pociągu...


Karnataka
Wygodne miejsce siedzące dla Pani Eli


Badami
Wizyta na balkonie


Badami
Świątynia w skale


Badami
Badami


Badami
Świątynia w skale


Badami
Badami - nad jeziorem, stoję i podziwiam...


Badami
Badami świątynia w skale


Badami
Codzienne pranie w jeziorze


Badami
Wejście do fortu


Badami
Idą na wypas...


Badami
Droga do Pattadakal


Pattadakal
Pattadakal


Pattadakal
Pattadakal


Pattadakal
Pattadakal


Pattadakal
Pattadakal

napisała : Ela Piskorska
 

09 stycznia Badami

Rankiem idziemy do autobusu i jedziemy do Hospet.

Dziś chcemy dojechać do Badami, najpierw jednak musimy dostać się do Gadag, gdzie mamy przesiadkę na pociąg do Badami.

Bilety do Gadag kupiłam w agencji, pociąg jaki przyjeżdża ma dumny tytuł „Super Express” co nie przekłada się na jego prędkość (średnia szybkość to zaledwie 40 km/godz).

W pociągu przechodzą dwie Hidźry.

To mężczyźni przebrani za kobiety z pełnym makijażem na twarzy. Jeden jest młody i bardzo urodziwy, kilka kroków za nim podąża starszy, który bierze od młodego pieniądze.

Już na poprzednich wyjazdach zauważyliśmy, że Hindusi są bardzo przesądni, Hidźra otrzymuje datki od wszystkich młodych mężczyzn, wyjątkiem było dwóch medytujących chłopców, którzy najwyraźniej jechali do miejsca świętego, zostali oni przez Hidźrę zignorowani.

W Gadag kupuję bilety na miejscowy pociąg do Badami. W pociągu jest tylko druga klasa, panuje tłok.

Miejscowi zdumieni naszym widokiem, posunęli się i dla mnie znalazło się jedno całe miejsce. Piotruś został zaproszony jako drugi do pojedynczego miejsca.

Korzystamy, bo do Badami chociaż tylko 50 km, to podróż będzie trwała prawie 3 godziny.

Obok mnie siedzi cała kolekcja kobiet, wszystkie są wychudzone, ale wystrojone i mają na sobie dużą ilość kolczyków i pierścionków w różnych nieoczekiwanych miejscach na ciele.

Młody miejscowy chłopak, bardzo chce zatrudnić się przy nas jako przewodnik po Badami. Tłumaczę mu kilkakrotnie, że nie chcemy przewodnika, wszystko bez efektu.

Dopiero kiedy Piotruś zaczyna się denerwować i na migi pokazuje mu aby nas zostawił w spokoju, przestaje nas nagabywać.

Kiedy przyjeżdżamy do Badami okazuje się, że ze stacji kolejowej do miasta jest około 5 km.

Jedziemy większym tuk tukiem, gdzie oprócz nas zabrało się jeszcze 8 innych osób i dziecko nie licząc naszych dwóch plecaków i 5 toreb.

Miasto Badami sprawia okropne wrażenie. Jednoulicówka wytyczona przez szosę i szerokie pobocza.

Szosa, to kiedyś był asfalt, to co zostało, to połatane dziury. Na poboczach kramy i kramiki z przeróżnym badziewiem, jazgot, smród i harmider od pędzących pojazdów, a do tego włóczące się wszędzie wygłodzone zwierzęta.

Hotel znajdujemy w środku tego bałaganu, na szczęście jest wolny pokój z drugiej strony. Na balkonie od razu spostrzegamy lokatorów, całe stadko małp zagląda zaciekawione do środka.

Zwiedzanie zostawiamy na jutro, dziś mamy dosyć , oglądamy kramy, a sprzedający oglądają nas. Zjechaliśmy z tras turystycznych i widać (zwłaszcza po cenach), że w tym mieście brak jest cudzoziemców.

Wieczorem nieprzyjemna niespodzianka, w niedalekim meczecie modlitwy i nauka dzieci. Byłoby OK, gdyby nie nagłośnienie na całą okolicę.

Zakończyli około 23, zaraz potem na balkon zbiegło się stadko małp w poszukiwaniu żywności , taki sobie miejscowy folklor.

10 stycznia Badami

Rano wyruszmy na zwiedzanie kompleksu jaskiń, które znajdują się w górującym nad miastem masywie górskim.

Gdy tylko wyszliśmy z głównej ulicy miasta, od razu znajdujemy się w innym świecie. Jest czysto, co jest rzeczą nieoczekiwaną. Płacimy po 100 rupii za wstęp i przed nami schody wyrąbane w czerwonych skałach piaskowcowych, prowadzące do znajdujących się na górze jaskiń.

Są cztery Groty skalne, wszystkie są naturalne, ale też dodatkowo ukształtowane. We wszystkich znajdują się płaskorzeźby, rzeźby oraz rzeźbione filary.

Szczególnie zachwyca trzecia grota, największa i najbogatsza w płaskorzeźby. Zdobienia w większości przedstawiają hinduskich bogów, ale są też i ozdoby fantazyjne przedstawiające zwierzęta i kwiaty.

Groty służyły jako świątynie, w jednej z nich znajduje się cofnięty w głąb ołtarz. Aż trudno uwierzyć, że te cuda wyrzeźbiono w VII wieku i że przerwały do naszych czasów w tak doskonałym stanie.

Zachwycające są nie tylko jaskinie ale też miejsce w których są usytuowane z piękną panoramą na otaczające jezioro i góry w oddali.

Wśród zwiedzających sami Hindusi, większość chce sobie zrobić zdjęcia z nami, co po krótkim czasie staje się uciążliwe.

Po obejrzeniu jaskiń idziemy nad jezioro, gdzie miejscowe kobiety robią pranie, a następnie dochodzimy do muzeum archeologicznego.

Wstęp do muzeum kosztuje 5 rupii (ok. 30 groszy), tyle co dla miejscowych, bo nikt nie przewidział że do tego muzeum mogą przyjść cudzoziemcy.

W każdym obiekcie gdzie są płatne wejścia, wywieszone są ceny dla miejscowych i inne ceny dla cudzoziemców. Kiedy miejscowi płacą 5 rupii to cudzoziemcy zazwyczaj 250 rupii.

Muzeum niewielkie i raczej biedne w eksponaty.

Natomiast nad muzeum wznosi się imponująca warownia - fort obronny, gdzie wstęp jest darmowy. Miejsce obronne, w całości ukształtowane przez przyrodę.

Ogromne bloki skalne zagradzają drogę w górę. Aby wspiąć się do góry, należy przejść zakosami i wyrąbanymi w skale stopniami. Na górze, na jednym z wierzchołków znajduje się świątynia, na drugim wierzchołku budowla obronna przypominająca kształtem barbakan.

Intryguje nas jezioro i grobla, a na niej posadowione budowle, w przewodniku wyczytałam, że zostały zbudowane w tym samym okresie w którym dekorowano groty, kiedy miejsce to było stolicą panującej wówczas dynastii Calukjów.

Na grobli znajduje się cały kompleks świątyń, niektóre wciąż czynne, miejsce do dziś jest odwiedzane przez wyznawców.

Wracając do miasta poszliśmy za znakami kierującymi nas do „starych apokryfów” cokolwiek miałoby to oznaczać. Nie znaleźliśmy tego miejsca, natomiast doszliśmy na górze, do samotnej górskiej świątyni i położonego przy niej ashramu. Miejsce zachwycające ze względu na rozległe widoki.

Po powrocie do miasta idziemy na obiad, bierzemy tali, które tutaj jest dużo tańsze niż w Hampi i idziemy odpocząć w hotelu.

Po południu wzięliśmy tuk tuka i pojechaliśmy zobaczyć świątynie w Pattadakal. Miasto Pattadakal oddalone jest od Badami około 22 km. Droga, którą jedziemy, to lokalna droga kiepskiej jakości, ale w pobliżu widzimy budującą się drugą drogę. W wioskach położonych wzdłuż drogi, też widać dużo inwestycji w infrastrukturę, szczególnie w wodociągi i nawadnianie upraw.

Świątynie w Pattadakal wybudowane w VII i VIII wieku robią niesamowite wrażenie.

Bogactwo zdobień („koronkowe” zdobienia fasad), fantazja rzeźbiarzy, różnorodność stylów rzeźbiarskich i nagromadzenie wszelakich ozdób oszałamia. Każda ściana i każdy element zachwyca. Miejsce całkowicie pomijane przez zagranicznych turystów, natomiast oblężone przez wycieczki miejscowych dzieci. Bardzo się cieszę, że wystarczyło nam czasu aby tutaj przyjechać.



Karnataka
Okolice stacji w Godag - uliczny "prasowacz"


Karnataka
W pociągu


Karnataka
W pociągu - przysiadłem, lepiej niewygodnie siedzieć, niż wygodnie stać...


Badami
Ręce wolne i kręgosłup prosty...


Badami
Widok na twierdzę


Badami
Pranie...


Badami
Badami


Badami
Świątynia


Badami
Jest pięknie...


Badami
Świątynie w skale - nadal czynna


Badami
Zadbany zaprzęg...


Badami
Świątynia w skale


Badami
Droga do Pattadakal


Pattadakal
Pattadakal


Pattadakal
Pattadakal


Pattadakal
Pattadakal


Pattadakal
Pattadakal