napisał: Piotr Wojtkowski

POCZĄTEK DROGI


Wylatujemy wieczorem do Frankfurtu. Mamy przed sobą całą noc na lotnisku. Nie opłaca się nigdzie załatwiać noclegu,Highslide JSHighslide JS bo czeka nas zmiana czasu (różnica 4,5 godziny). Doszliśmy do wniosku, że im bardziej będziemy zmęczeni, tym szybciej się dostosujemy. No i szybko się dostosowaliśmy...

Noc na lotnisku nie była zła. Nawet obsługa starała się nam nie przeszkadzać w drzemce na krzesełkach.

Rankiem załadowaliśmy się do samolotu lecącego do Caracas i byliśmy dopieszczani przez obsługę Lfthansy. Przez 11 godzin lotu.

Dzięki stronce www.tierralatina.pl miałem jakie-takie informacje co mnie czeka na miejscu. Czego mogę i czego nie mogę się spodziewać. Tego ostatniego było więcej... To pierwsze, zmuszało mnie do przypomnienia sobie czasów siermiężnego PRL-u...

Highslide JSHighslide JSSzybko sobie przypomniałem i stojąc w kolejce na odprawę celną pilnie się rozglądałem. Zauważyłem, że jeden z pracowników lotniska również się pilnie rozgląda. Jeżeli dwie osoby się obserwują, to mają zbieżne cele. Zrobiłem krok w jego stronę, a on podszedł do mnie.

-Dolares, euro - półgłosem rzucił w moją stronę.
-Yes - jedno z niewielu słów, które znam.

Dawał 8 bolivarów za dolara. To za mało. Według informacji ze stronki dolar stoi 8,7 bolivara. Troszkę się potargowałem, ale był nieustępliwy. Ja też się zawziąłem. Do transakcji nie doszło. Kidy już wyszliśmy ze strefy odpraw, dorwał nas jeden "życzliwy" tubylec. Bardzo życzliwy dla obcokrajowców i pomocny. Niestety, twardy w negocjacjach. Nie udało się nic utargować. Wymieniłem 1000 $ na 8000 bolivarów. W kąciku za ścianą. Oczywiście najpierw dostałem do ręki ich pieniądze, które przeliczyłem, a dopiero później dałem zielone.Highslide JSHighslide JS

Po wymianie, zasobni w gotówkę pędzimy na postój taksówek. Taksówka ma być czarna z żółtym napisem. Jest ich calutki rząd. Wzdłuż ciągu taryf biega kierownik tego całego interesu i upycha pasażerów zgodnie z kierunkiem ich jazdy. Nas dokooptował do pary Finów.

Kiedy się już załadowaliśmy dobiegł nasz znajomy od wymiany i coś tam szwargotał o 200 bolivarach. Siedząc w samochodzie byłem na wygranej pozycji, więc tylko zatrzasnąłem drzwiczki (zdążył zabrać palce) i ruszyliśmy.

Za 175 bolivarów zostaliśmy dowiezieni na dworzec autobusowy Rodovias. Pani Ela po drodze troszkę pogadała z naszymi sąsiadami - Finami. Oni wymienili dolary w oficjalnym kantorze. Po jakieś 4 bolivary. Highslide JSHighslide JS Nie chcieli u cinkciarzy, bo mieli złe doświadczenie z Peru, gdzie zostali oszukani na 100 soli. Jednak Polacy szybciej potrafią się dostosować...

Na dworcu autobusowym stanęliśmy w długiej kolejce po bilety. Stojący za nami Wenezuelczyk stwierdził, że umie po angielsku i usiłował się z nami dogadać. Oferował pomoc. Był bardzo życzliwy i rzeczywiście troszkę mówił po angielsku. Na moim poziomie... Kiedy wreszcie dotarliśmy do kasy, okazało się, że biletów na dzisiaj już nie ma. Możemy kupić na jutro. Więc kupujemy na 20 godzinę. Nocny rejs.

Czeka nas noc w Caracas, a nie jest to miasto zbyt życzliwe. Nocą ruch zamiera, a i w dzień do niektórych miejsc lepiej nie chodzić. Zaczyna się robić szarówka, więc łapiemy taryfę i za 40 bolivarów zostajemy dowiezieni do hotelu Cristal przy pasażu Sabana Grande.

Highslide JSHighslide JSNie ma problemów z pokojem. Dostajemy pokój na 4 piętrze z oknem na boczą uliczkę. Zostawiamy plecaki i póki jeszcze ludzie się kręcą idziemy do sklepu na zakupy. Trafiamy do jednego z niewielu sklepów, gdzie najpierw się wybiera, a później płaci.

Do pokoju i spać! Jesteśmy tacy zmęczeni, że nie przeszkadza nam grająca do 3 w nocy dyskoteka obok hotelu. Dopiero po zamknięciu obudził mnie wrzask jakiejś rozbawionej pani, która darła się na cały regulator, wołając jakiegoś "Enrike"...



Rankiem, lekko niewyspani, pakujemy plecaki i zostawiamy na przechowanie w hotelowej recepcji. Autobus mamy dopiero o 20, więc coś trzeba z czasem zrobić, a z plecakami, podobno, niebezpiecznie chodzić po mieście. Ich zawartość kusi zarówno zwykłych bandziorów, jak policję i Guardia Civil. Highslide JSHighslide JS

Wszyscy chcieliby się wzbogacić na turystach...

Tutejsi ludzie wychodzą z założenia, że jeżeli kogoś stać na podróż, to i stać go, na podzielenie się tym co ma, z biedniejszym od siebie. Taki swoiście wyobrażany i realizowany bandycki socjalizm.

Tak więc tylko z małym plecaczkiem i pieniędzmi poutykanymi w różnych zakamarkach ubrania i ciała idziemy na zwiedzanie Caracas.

Oczywiście, najpierw zwiedzamy kawiarnię, którą akurat otworzyli. Pani Ela zasiada przy stoliku, a ja idę kupować. 2 razy espresso - 8 bolivarów, czyli niecałe 3 PLN.

Highslide JSHighslide JSKupno nie jest takie łatwe. Najpierw trzeba zamówić, później zapłacić, a następnie dać kwitek z kasy, aby móc odebrać kawę. Ja zrobiłem troszkę inaczej, czym wprowadziłem małe zamieszanie. Zamówiłem, zabrałem kawę i dopiero zapłaciłem, zabierając kwitek ze sobą. Coś tam krzyczeli, ale wyszedłem z założenia, że jest to ludek gorącokrwisty, więc lubi sobie pokrzyczeć i nie zwracałem uwagi. Dopiero później nauczyłem się jak należy tutaj się poruszać w sklepach i punktach usługowych...

Zwiedzamy pasaż Sabana Grande.

Szeroka ulica, a właściwie spacerniak z ciągiem sklepów po jednej i drugiej stronie. Zawartość, jak i ceny podobne do naszych. Pokręciliśmy się troszkę po spacerniaku i weszliśmy w boczne uliczki, ale niedaleko.Highslide JSHighslide JS

Znaleźliśmy sprzedawcę soków, które na poczekaniu wyciskał z dojrzałych pomarańczy. Po 6 bolivarów szklanka. Pychota!!! Śniadanie zjedliśmy w ulicznej garkuchni za 20 bolivarów. Pochodziliśmy jeszcze troszkę, ale do oglądania w okolicy poza miejscowymi ludźmi już nic nie było, a samemu zapuszczać się w dalsze rejony miasta nie mieliśmy odwagi. To sobie pooglądaliśmy miejscowe PANIE.

Podobno Wenezuelki są najpiękniejsze na Świecie. Może i tak. Na ulicy tego nie widać.

Króluje moda na obcisłe stroje. Spodnie opięte na d.... , Highslide JSHighslide JStak że mało nie pękną, koszulka z dużym dekoltem (czemu się nie dziwię, bo gorąco) sięgająca do pępka. Również obcisła. Wiem, wiem... To się może podobać... Tylko jeszcze trzeba uwzględnić gabaryty. Wysil odrobinę wyobraźni, drogi czytelniku, i spróbuj sobie postawić przed oczami Panią Poseł Wróbel. W takim ubranku. Jeżeli, jest to zbyt wielki szok i sprawia zbyt wielką trudność, to przynajmniej Panią Poseł Kempę. Więcej nie opuszczę.

Tłuste cielska opięte do granic możliwości. Wylewające się sadło w miejscach, gdzie nie zostało opięte. Wały tłuszczu tam, gdzie nie dość mocno zostało opięte. Taka moda. Kochanego ciałka nigdy nie za wiele. Gdyby taką Panią teleportować do którejś z naszych wsi, to psy by się o własne budy pozabijały, tak by wyrywały...Highslide JSHighslide JS

Oczywiście nie uogólniam, ale taka jest norma i większość pań tak wygląda.

POLKI!!! Jesteście PIĘKNE!!! I ZGRABNE!!!

Chodząc po ulicach, Pani Ela przypomniała sobie, że w Limie można było załatwić zwiedzanie miasta autokarem. Może i tutaj da radę?

Dało. W hotelu przy Placu Wenezueli załatwiliśmy taką wycieczkę. Tyle, że nie autobusem, tylko osobówką. Z klimatyzacją. Od 10 do 13 pojeździliśmy po ulicach i ciekawych miejscach.

Highslide JSHighslide JSWoziło nas dwóch Carlosów. Kierowca mówił tylko po hiszpańsku, ale za to przewodnik nieźle po angielsku. To Peruwiańczyk, który od 5 lat mieszka w Caracas, bo mówi, że mu się tutaj lepiej żyje. Dostosował się. Bardzo otwarty na wszelkie propozycje.

Gdyby ktoś się wybierał w tamte strony i potrzebował pomocy, to radziłbym, aby się z nim skontaktował. Odbierze z lotniska, kupi bilety, oprowadzi po mieście.

E-mail: juniorlegacy22@hotmail.com

Highslide JSHighslide JSPracuje jako wyrobnik w firmie turystycznej i wolałby samodzielnie zarobić parę bolivarów. Myślę, że można się z nim dogadać i za parę groszy mieć, to co się chce.

Carlos oprowadził nas po Muzeum Bolivara, pokazał siedzibę parlamentu, zawiózł na wzgórze skąd rozciąga się piękny widok na Caracas. Obejrzeliśmy również piękny plac przy Ministerstwie Wojska i ulicę z rezydencjami - cała w zieloności. Miasto kontrastów. Różnorodne. Było warto!

Koło 17 dotarliśmy na dworzec Rodovias.

Mamy bilety, więc się nie martwimy. Dla pewności Pani Ela, jednak sprawdziła, czy rzeczywiście mamy. Mamy!Highslide JSHighslide JS

Czekając na nasz czas oglądamy współpasażerów. Pani Ela wypatrzyła podróżnego z plecakiem "kampusu". Nasz. Marcin. Z Warszawy. Pogadaliśmy troszkę. Prowadzi blog : marcinhaliburda.blogspot.com/ . Podróżuje samodzielnie i ma bardzo ambitne plany.

Przyjechał na 27 dni i ma zamiar zwiedzić północną część Ameryki Płd. Przez Wenezuelę do Kolumbii i Ekwadoru. Chce również zawadzić o Galapagos. Powodzenia!!!

Jedzie o 22, więc przyjedzie do Bolivar 2 godziny po nas. Wreszcie podjeżdża autobus. Mamy wspaniałe miejsca na samym przodzie,Highslide JSHighslide JS na górnym pokładzie. Bardzo się cieszyłem, do chwili, kiedy stwierdziłem, że zamiast szyby jest blacha. Pocieszam się myślą, że to i tak noc, więc niewiele bym zobaczył.

W wenezuelskich autokarach klimatyzacja jest włączona na pełny regulator. Jest to dosyć przyjemne przez pierwsze 10 minut jazdy. Później już nie. Wiedziałem, że będzie zimno, ale za cholerę nie wiedziałem, że aż tak! Było jakieś 10 stopni. I wiaterek. Założyłem podkoszulkę, koszulę, polar, czapkę i ciepłe buty.

Pani Ela później powiedziała, że pierwszy raz widziała kogoś śpiącego i trzęsącego się niezależnie od podrygów autobusu. Podobno również szczękałem zębami, ale myślę, że to pomówienie...Highslide JSHighslide JS

.

Dobrze, że co dwie godziny autobus stawał, wtedy wychodziłem i się rozpinałem, aby wchłonąć, jak najwięcej ciepła. Na jakieś 10 minut pomagało.

Po 9 godzinach BOLIVAR!!!

Jestem szczęśliwy! Jest ciepło! Mogę zdjąć polar.

Na dworcu autobusowym znajdujemy Carlosa z Conexion Tours. Ma tutaj swoją budkę, w której urzęduje. Załatwiamy u niego wycieczki do Santo Angel (3 dni - 2400 bolivarów), Rio Caura (5 dni - 2100 bolivarów) i do delty Orinoko (3 dni - 1300 bolivarów). Highslide JSHighslide JS

Zawozi nas do swojej "posady", gdzie się przepakowujemy. Zaraz wyjeżdżamy do Canaimy, a dalej rzeką do Salto Angel. Bardzo szybko się dostosujemy do zmiany czasu...

wróć na początek strony

NASTĘPNA STRONA